Sprawdzimy, czy tu są rybki? – pytam Anię, która już dłuższą chwilę wyciera oczy z wody, która ją pochlapała.
– W basenie nie ma rybek – odpowiada Ania
– A może są, musimy sprawdzić. Kiedyś widziałam. Trzeba posłuchać – Zanurzam ucho w wodzie i odchylam głowę.
– Jeeeest, słyszę ją – wołam z uśmiechem
– Eeee, w basenie nie ma rybek – Odpowiada jednak trochę zaciekawiona, a przede wszystkim przestała wycierać oczy z wody.
– Ale ja chyba coś słyszałam, może to nie rybka, ale coś tam jest. Przykładam drugie ucho i nasłuchuję.
– Jeeej, ale fajne, znowu ją słyszałam. Sama posłuchaj…
I zaczynamy wspólnie słuchać rybek, które wcześniej lub później wyjmuję z wody.
Małe dzieci wierzą, że usłyszały rybki, duże wiedzą, że to żart i wymyślają kolejne żarty dla mnie, dzieci z autyzmem odkrywają kolejne rzeczy, sięgają ręką głębiej ale zawsze dzieje się to w zabawie, niezależnie od tego, jak ona będzie dalej przebiegać.
Wystarczy sobie wyobrazić, że poproszę dziewczynkę, aby próbowała mnie całą ochlapać, albo nawet przewrócić robiąc ogromne fale. Od razu pojawia się uśmiech na twarzy dziecka połączony z moją śmieszną miną. Od razu przystępuje do ćwiczenia. A wcześniej mogłabym prosić, aby mocno pomachała nogami i słyszałam na przykład: ale nie mam siły; boję się, albo PO CO? Dzieci na szczęście zadają nam bardzo mądre pytania. Po co mam coś robić, skoro i tak nie zobaczę natychmiast efektu. Niezależnie gdzie pracuję i z kim wykorzystuję to, co jest pewne w pracy z osobą – coś, co ona lubi lub co ją ciekawi lub zaciekawi. Trudno jest przekonać kogoś, kto boi się wody, kto ma nadwrażliwości sensoryczne, aby zanurzył ucho w wodzie i sprawdził, co się stanie, albo po prostu dlatego, że tak trzeba. Nawet jeżeli to zrobi będzie spięty i niechętnie powtórzy ćwiczenia. Wystarczy jednak zaproponować zabawę w słuchanie dźwięków wody, w Halliwick jest takie ćwiczenie “szukaj rybek” – dzieciaki je uwielbiają, bo naprawdę wydaje im się, że słyszą płynące rybki, a nawet jeżeli nie, po prostu bawią się widząc naszą reakcję. Idealnie jest, gdy mamy akurat rybkę, którą wyjmiemy z wody. Wtedy to ćwiczenie będzie wykonywane zawsze bardzo chętnie, zwłaszcza, że rybka nie zawsze się znajdzie. To efekt znajomości zachowania człowieka i zwyczajnie wykorzystanie tej znajomości do nauki. Później łatwo jest też zrozumieć dziecku hasłowo polecenia – zamiast mówić zanurz ucho w taki i taki sposób, mówię po prostu “tak, jak szukasz rybek”. To się sprawdza:) W czasie zabawy zapominamy o tym, że się uczymy. To terapeuta, czasami nauczyciel ma zadbać o to, aby zrealizować cele, a osoba uczestnicząca nie powinna zorientować się, że ćwiczy. Nauka i terapia może, a nawet powinna być wynikiem zabawy tak często, jak jest to możliwe. Nawet podczas trudnych ćwiczeń mamy się bawić, uczyć i jeżeli tak jest cel, uzyskać poprawę w obszarach, nad którymi pracujemy.
W czasie zabawy uruchamiają się emocje i ogromna chęć powtórzenia zadania. Dzieci, młodzież i dorośli – każdy potrzebuje jej tak samo. Dorośli czasami nawet bardziej, dlatego tak cenne jest łączenie zajęć z rodzicami. Skąd brać pomysły – z życia. Wystarczy popatrzeć, jak bawimy się na plaży czy na lądzie i przenieść do wody – przeciąganie liny, trafianie do celu, przepychanie, omijanie przeszkód – to ćwiczenia wodne, które niepostrzeżenie wykonamy podczas zabaw.